
stworzyły mnie pstrokate geny
z życia mam tyle co na łyżce
każdy dzień wkładam do worka
ludzki śmiech kąsa po nogach
bardziej niż psy pragnień
biegnące za mną
idąc nie wiem że mi dzwoni
w uszach

jestem bo ruszam się
ruszam się aby być
jestem bo szukam
szukam prawdy aby być
jestem bo poznaję
poznaję świat aby być
jestem bo tworzę
tworzę żeby być
wiem że jestem

wszyscy są tacy dobrzy dla mnie
nazywając dobro dobrem
uczyniłem zło
we śnie żyję grzechem
ze strachu zasypiając
robię rachunek
sumienia
za dnia wieszczę wiersze
zamknięty w skorupie grafomana

nie pamiętam pierwszego krzyku
nie pamiętam piersi matki
nie pamiętam jej rąk we włosach
nie pamiętam pierwszego
dotknięcia ziemi
nie pamiętam

pamiętam jak
pijany ojciec kazał
ściągać sobie buty
uparcie siał kąkol na polu dziadka
zamknął mój świat w ucieczce

uwierzyłem jak inni
popychany do źródeł
szukałem odpowiedzi
czułem że oszukują
w gestach słowach ubiorach
i fryzurach

chcę zapomnieć
włócznie otwierają piersi
rozdarty ostrożnością wybieram
to co wybrano
ziemię zdeptaną przez ojców
ogień dziewictwa
chcę pamiętać
wiatr kołysze wagą

muszę sam wyplątać się z sieci dni
w wyścigu zmian
chcę okiełznać ogień
nie oglądam się za siebie
patrzę dalej niż me oczy
płonące konie rozbiegają się
po snach
mogę wyjść z domu
z pokornym uśmiechem

wyfrunąłem z klatki
w dole został roztrzaskany
rydwan chuci
odkryłem swą męskość
w mokrym prześcieradle
ubrałem mundur by ukryć inność
ze smutkiem patrzyłem
w lustro pamięci
wybaczyłem matkom
dzieci wydanym czasowi
abym mógł urodzić się
znowu człowiekiem

znów samotny
w rozmowie z bogiem
mówię o czasie
zabijającym swoje dzieci
milczy zasłuchany w siebie
mówię mu o czasie
rodzącym chwile
zasłuchany w siebie milczy
w swej stałości trwania martwy

uśmiechnięty demon przygląda się
jak kręcę się wokół siebie
w pogoni za pełnym brzuchem
ślepy jak wiewiórka
z każdym obrotem bliżej śmierci
przestraszony
biegnąc prosto do środka ziemi
okrywam

wychodząc z szarości
rozświetlam się
rodzę za sobą cień
w słońcu rozrasta się
uciec od niego niepodobna
podzielony światłem
odnajduję drogę

wnikam w przestrzeń myśli
zawieszony w pustce
nie wiedząc że jestem
w bramie żywiołów
szukam istoty siebie