Poezja Mariusza Parlickiego jest wytworem młodzieńczej wyobraźni, w której kategorie zła i dobra są wyostrzone; w której emocje przesłaniają racjonalną ocenę rzeczywistości – i nic w tym dziwnego, jeśli ma się dwadzieścia lat. Takie ujmowanie świata jest i zaletą, i wadą. Świadczy o idealizmie, który jest godny pochwały, jednakże ideały, o których pisze M. Parlicki mają się nijak do współczesności. Wiersze te, mimo swego moralizatorskiego charakteru, pełne są autentyczności, ale też i egzaltacji przesiąkniętej duchem Polskiego Romantyzmu. Przesłaniem prezentowanych w tym debiutanckim tomie utworów jest trochę naiwna wiara w zwycięstwo dobra i miłości nad złem, egoizmem i obojętnością ludzi. Autor w swej prometejskiej wizji świata wierzy w moc sprawczą słowa, wierzy w to, że jego wiersze zmienią ludzi, rzeczywistość.
Zaletą poezjowania M. Parlickiego jest prostota języka, choć czasem ociera się on o banał i zdarzają się mu drobne nieporadności, zwłaszcza w utworach rymowanych.
Wiersze te budzą we mnie ambiwalentne odczucia. Z jednej strony cieszę się, że nowe roczniki poetów mają możliwość zaistnienia w świadomości czytelników, z drugiej – martwię się, że wydanie tomiku wierszy (fakt nobilitujący) nie spowoduje zamknięcia się autora w jeszcze niewykształconej poetyce, a tym samym doprowadzi dom stagnacji w rozwoju twórczy, M. Parlickiego. Traktuję ten tomik jako zapowiedź następnej książki, zawierającej bardziej dojrzałą poezję, na jaką autora stać, o czym świadczą niektóre utwory. (Prowincje Literackie, nr 4, 1993)