Konflikt o Trybunał Konstytucyjny jest elementem wojny między cywilizacjami: łacińską i bizantyjską.
Cechą charakterystyczną cywilizacji łacińskiej według F. Konecznego jest to, że źródłem prawa jest etyka chrześcijańska. Tak więc, ludzie kierują się przede wszystkim moralnością, obyczajem, a tylko niektóre normy współżycie społecznego są skodyfikowane.
W cywilizacji bizantyjskiej jest prymat prawa nad etyką. Życiem społecznym rządzi prawo. Dąży ono do kodyfikacji wszelkiej działalności człowieka, często wkraczając w sferę prywatności.
Przykładem różnicy obu cywilizacji może być podejście do problemu homoseksualizmu. Ludzie żyjących w cywilizacji łacińskiej
uważają, że homoseksualizm jest zboczeniem, zaś prawo nie odnosi się do tego zagadnienia. W cywilizacji bizantyjskiej za pomocą prawa uznaje się, że homoseksualizm nie jest żadnym zaburzeniem i ludzie mają uznać stosunki homoseksualne, jako równe heteroseksualnym.
Od dłuższego czasu (zwłaszcza po wejściu Polski do Unii Europejskiej) trwa walka między obu cywilizacjami, przede wszystkim na terenie Polski i Węgier.
Cywilizacja bizantyjska, opierająca się na biurokracji unijnej, jest laicka, ale zideologizowana. Aby przekonać ludzi do wejścia w ten krąg cywilizacyjny nie wystarczy ideologia lewackiego postępu – ludzie potrzebują pewnej transcendencji, sacrum.
„Łacinników” przekonać można do bizantyjskiej koncepcji urządzenia życia społecznego poprzez zastąpienie jednego Boga innym.
Tym sacrum ma być Prawo, konstytucja – pismem świętym, kodeksy – katechizmem, zamiast łaciny – język prawniczy zrozumiały tylko dla wtajemniczonych.
Trybunał Konstytucyjny jawi się tedy, jako kolegium kardynalskie lub sanhedryn. Nie mając w naturalny sposób wytworzonej świadomości wśród ludzi, że są „boskimi wybrańcami” – używają immunitetu, jako bariery oddzielającej „świętych mężów” od pospólstwa. Tak jak Kościół Katolicki odwołuje się do Rzymu, tak kościół jurydyczny w Polsce odwołuje się do Brukseli. W tytule napisałem o kościele. Jak to sami sędziowie stwierdzili są kastą (braminów) – kastą kapłanów „świętego” prawa. Ale, żeby istniał kościół obok kapłanów muszą być wierni. Przez ostatnie miesiące kościół jurydyczny w Polsce wielu takich pozyskał – począwszy od KOD przez partie polityczne do dziennikarzy.
Ostatni Kongres Sędziów można by nazwać konferencją episkopatu, gdzie Andrzej Rzepliński został namaszczony na co najmniej prymasa.
Domaganie się od władz nominowania kilku sędziów przypomina jako żywo spór o inwestyturę w XI wieku między cesarzem Henrykiem IV (prezydent A. Duda) a papieżem Grzegorzem VII (A. Rzepliński) o mianowanie biskupów (sędziów – biskupów kościoła jurydycznego).
Spór między rządem a kościołem jurydycznym dotyczy właściwie wizji zjednoczonej Europy – czy ma być cywilizacją bizantyjską, czy łacińską? Czy o wszystkim będą decydowali unijni biurokracji wsparci przez kościół jurydyczny, czy też będzie to cywilizacja wolnych narodów żyjących według swoich obyczajów, swojej moralności, swojej odrębności?
Dziwi mnie, że wobec takiej ofensywy kościoła jurydycznego, Kościół Katolicki nic nie robi. Nie zdaje sobie sprawy, że zwycięstwo kościoła jurydycznego może być końcem katolicyzmu w Polsce.
Kościół jurydyczny ma narzędzie do walki z katolikami. Przykładem tego może być Francja, gdzie działania kościoła jurydycznego doprowadziły do wyparcia religii z przestrzeni społecznej.
Społeczeństwo jest podzielone, gdyż jedni są w kręgu cywilizacji łacińskiej, a inni – w bizantyjskiej, nie zdając sobie z tego sprawy. Pytanie więc brzmi: kto zwycięży, których jest więcej? (czerwiec 2016)