Poezji konanie

Współczesna poezja znajduje się w sytuacji paradoksalnej – rozkwita w próżni. Z jednej strony przybywa co roku ton rękopisów, a drugiej – zmniejsza się, choć nigdy nie był zbyt wielki, krąg czytelników poezji. Pojawiają się nawet twierdzenia, że tylko poeci czytają siebie nawzajem. Czyżby twórczość poetycka stała się sztuką getta?


1.

Winę za ten stan rzeczy ponoszą sami poeci. Dla wychowanego na szkolnym kanonie poezji, a więc na wierszu tradycyjnym, sylabicznym, współczesne utwory są za trudne. Wynika to z tego, że poeci chcą być zawodowcami, profesjonalistami, a co gorsza chcą na poezji zarobić. Pierwej jednak, muszą wśród krytyków zdobyć uznanie, muszą stać się „wielkimi”. Ich twórczość, by zostać uznaną za oryginalną, oceniana jest w kategoriach nowych tropów. To prowadzi do powstawania coraz dziwniejszych zjawisk językowych. Dla poetów i krytyków są one miarą istotności, „wielkości” dzieła, zaś dla czytelnika są to dziwolągi lub bełkot. Jeden z amerykańskich krytyków napisał, że „każdy kto pragnie zrozumieć poezję współczesną, musi w to włożyć co najmniej połowę pracy niezbędnej do nauki obcego języka”.


Zarzut zbyt dużej trudności współczesnej poezji wynika z braku zrozumienia faktu, że twórczość odzwierciedla lub próbuje odzwierciedlać rzeczywistość. Obecna cywilizacja jest tak złożona, różnorodna, że literatura próbująca ją opisywać jest równie złożona i trudna w odbiorze. Jednakże pogrążenie się w twórczości językowej (zamiast poetyckiej) nie przysporzy poezji czytelników. Dochodzimy już do momentu, kiedy coraz trudniej jest znaleźć taką kombinację słów, aby była ona oryginalna, a przy tym w miarę sensowna i zrozumiała dla czytelnika. Jest to próg, którego nie możemy przekroczyć – za nim jest już tylko bełkot.

Leave Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *